HUMOR
Powszechne wyobrażenie Stanisława Moniuszki jako muzycznego wieszcza narodowego utwierdza wypracowany w XIX wieku wizerunek artysty poważnego, skupionego na wypełnianiu obowiązków wobec narodu, którego przejmują głównie problemy społeczne i polityczne. Romantyczny wieszcz narodowy bliższy jest bogom i herosom niż zwykłym śmiertelnikom, od których odróżnia go przede wszystkim możliwość spoglądania daleko w przyszłość, jak też odpowiedzialność za kształtowanie morale społeczeństwa. Jednak twórczość i pozostała po kompozytorze korespondencja, jeśli przyjrzeć się im bliżej, podpowiadają, że Stanisław Moniuszko był człowiekiem obdarzonym dużym poczuciem humoru.
Warto uzmysłowić sobie, że większość oper Moniuszki to dzieła buffo, szeroko korzystające z arsenału środków potrzebnych do wyrażenia komizmu. Żart, kpina, stylizacja, parodia i groteska to kilka z nich, które pozwalają kompozytorowi i librecistom na sportretowanie swoich bohaterów. Postaci Damazego z opery Straszny dwór, fryzjera Jakuba z Flisa, Pani de Vauban czy Dzidziego z opery Hrabina to tylko wybrane przykłady sprytnego posługiwania się przez twórców humorem. Wśród Moniuszkowskich oper, co często uchodzi uwagi odbiorców, tylko Halka i Paria należą do gatunku opery seria. Pozostałe (Flis, Hrabina, Verbum nobile, Straszny dwór i Beata, nie licząc wczesnych oper-operetek i nieukończonych lub zaginionych Rokiczany i Trei) bądź w części, bądź w całości utrzymane są w radosnym charakterze i pogodnej nastrojowości. Ale wróćmy do usposobienia naszego kompozytora. Można je zrekonstruować na przykładzie korespondencji, w której aż roi się od zabawnych historyjek czy gier słownych. Moniuszko parodiuje czasami język francuski, wysyłając do córki list zapisany fonetycznie („Ma szer fil! Że siui ne out ule pas s’jalu ke tiu ne pa zawek mua par pawuar partaże le nobl zuisans” ), opisuje wygląd napotkanych w podróżach osób i przytacza wypowiedzi innych. Wszystko to podlane wielkim dystansem do siebie, jakim musiał się Moniuszko odznaczać:
"Jeżeli kiedy zdarzy się tobie widzieć Żyda w tańcu, będziesz miała dokładne wyobrażenie, co się obecnie dzieje z twoim tatulczykiem".
A gdzie indziej czytamy:
"Idę dalej: na przeciwnej ławce siedziała… dama; lecz bez żadnej asystencji, wszakże nikt nie śmiał jej inkomodować; miała bowiem dwa silne oręże swej niewinności: wieczek i brzydotę w perfekcji. Zżymała się silnie na wybuchy Grafa. Jak tylko brzask, dobyła pończochę i avec un mal abandon niby od niechcenia zaczęła trzepać drutami. Żyd dobył dziesięcioro i książkę zakonną. Graf palił knastor. A Polak… zwyczajnie! spał".
Moniuszko nie odziedziczył po dziadku zapobiegliwości w kwestiach ekonomicznych. Raczej jak jego ojciec, którego pieniądze nigdy się nie trzymały, niezbyt potrafił zarządzać domowym budżetem. W związku z tym często zdarzało mu się prosić bliskich, a czasami i zupełnie przygodne osoby o drobne pożyczki. Szczęśliwie, zawsze sprzyjała mu duża inwencja twórcza, jeśli idzie o wymyślanie nowych melodii. Biegł wtedy szybko do wydawcy, a od Gebethnera i Wolffa niósł już kilka rubli, które po drodze szły na sfinansowanie obiadu dla rodziny. Ale w tej nienapawającej optymizmem rzeczywistości ciągłych niedoborów umiał się Moniuszko odnaleźć jak nikt inny. Robił to czasami w całkowicie niepowtarzalnej, niepowszedniej formie. Takim przykładem jest muzyczny list skierowany do Józefa Wieniawskiego. Podczas pobytu w Paryżu w 1862 roku wybrał się Moniuszko w odwiedziny do pianisty, a nie zastawszy go w domu, zatknął w drzwiach kartkę z informacją zapisaną w formie operowego recytatywu.
O poczuciu humoru Moniuszki świadczą też wymyślane przez niego przezwiska, którymi zwraca się do adresatów swoich listów. Największą inwencją odznacza się kompozytor w odniesieniu do pseudonimów nadawanych żonie. Adresuje listy do niej, używając zwrotów: „kochana Omko”, „Osienko”, „mój Omtaszku”, „Moja Kryszko”, „Aniołku”, „moja Duszko”. Do Jana Chęcińskiego zdarza mu się zaadresować list: „Najdroższy nam, a najtańszy dla Wydawców Wieszczu!”, a do wydawców, Gebethnera i Wolffa, rozpoczyna list cytatem z oracji Stolnika z Halki: „O mościwi mi Panowie!”. Ironiczny bywa Moniuszko w listach do znajomych pisanych w okresach szczególnie ciężkich pod względem finansowym:
"Na toast serwatkowy odpowiadam pełnym kuflem sodowej wody! Jest to jedyny trunek, który z triumfalnym szumem rozlewa się na ruinach szampana, węgrzyna, w obecnym czasie… i jedyna to pomyślność, którą Ci, najzacniejszy Panie Julianie, zakomunikować mogę szczerze".
Przykładów potwierdzających poczucie humoru kompozytora jest wiele, a w dodatku różnorodność form jego wyrażania dostarcza bogatego materiału do polemiki z narzuconym wizerunkiem kompozytora jako wieszcza poważnego, zasępionego, odrealnionego profety, który z oczami wzniesionymi ku niebu jak Pytia odczytuje dalsze przypadki fortuny. Jak się okazuje, Moniuszko nie dość, że był człowiekiem z krwi i kości, to jeszcze jego antyromantyzm silnie zaznaczył się w postawie rubasznego żartu, przyziemnej radości o nierzadko ludycznym charakterze.