GEBETHNER I WOLFF

"Moja kochana Omko! (…) Tegoż dnia zjawił się u mnie pan Sennewald dla dobicia targu, za 10 pieśni z Halki, ofiarowując mnie 150 rs. Zaledwom się nie pokwapił na tę propozycję, gdy oto drzwi się otwierają i wpada młody człowiek, zupełnie mnie nie znany, mówi, że chce wydać Halkę, caluteńką fortepianową partyturę, i to nie gdzie indziej jak w Lipsku u Rödera, co moje robi Śpiewniki, i za to ofiarowuje mi 1000 rs. Ja naturalnie zgadzam się na to... ale jeszcze nie wierzę, gdy mój domyślny młodzieniec wydobywa pugilares i pieniądze wylicza, nie potrzebując ode mnie ani rewersu, ani rękopisu, który jak wiesz, jest teraz codziennie potrzebny w teatrze. Mało tego: nabywa u mnie prawo powtórnego wydania 3 Śpiewnika, za co jeszcze 200 rubli dodaje. Dołączywszy do tego jeszcze z kilkaset rubli, które mam nadzieję otrzymać od dyrekcji teatru, zdaje mi się, że niewiele stracę, gdy do Nowego Roku tu zostanę. Tak to, moja Omko! Twój Gucia dotychczas sobie nie wierzy i śpię z tymi pieniędzmi, i budząc się, zaraz pod poduszką się macam."

Młodzieńcem, wspomnianym w liście Stanisława Moniuszki do żony z 26 listopada 1857 roku, był Gustaw Adolf Gebethner, który wspólnie z Augustem Robertem Wolffem otworzył właśnie oficynę wydawniczą w Warszawie. Drukarnia mieściła się przy Krakowskim Przedmieściu 15 w Warszawie i działała nieprzerwanie prawie sto lat, do 1950 roku.

Księgarnia Gebethner i Wolff przy ul. Krakowskie Przedmieście, 1933

Gebethner i Wolff uwierzyli w talent Moniuszki w czasie, gdy jeszcze nic nie zapowiadało wielkiego sukcesu kompozytora. W czasie, gdy kupili prawa do drukowania opery Halka, szykowano się właśnie do premiery dzieła w rozszerzonej, czteroaktowej wersji w Teatrze Wielkim w Warszawie. Sukces Halki stał się także udziałem wydawców, którzy na prawach do drukowania opery zrobili naprawdę dobry interes.

Stanisław Moniuszko, Halka, nr 19a, b, c: recytatyw Ha! dzieciątko nam umiera i cavatina O mój maleńki, recytatyw i kantylena Jaż bym cię miała zabić, Warszawa 1891

Relacje łączące Stanisława Moniuszkę z Gebethnerem i Wolffem opierały się na dużym wzajemnym zaufaniu. Wydawcy niezmiennie wierzyli w talent kompozytora, czego dowodem są krótkie, lapidarne liściki znajdujące się w bogatej korespondencji Moniuszki. Znaleźć w nich można liczne prośby kierowane przez kompozytora do wydawców dotyczące zaliczek a conto mających powstać utworów. Historie na ten temat przytaczane są w literaturze moniuszkowskiej na potwierdzenie szybkiego tempa pracy kompozytora. Zgodnie z nimi Moniuszko pisał z rana do wydawców notatkę z prośbą o zaliczkę, w południe otrzymywał wypłatę, a po południu niósł już do drukarni gotową pieśń. Zaufania wydawców nie nadwerężył, a sympatia, jaką panowie nawzajem się darzyli, widoczna jest także w zwrotach, jakie Moniuszko stosował, adresując swoje pisma. „O mościwi mi panowie” – tak rozpoczął jeden z listów do Gebethnera i Wolffa, a słowa te są cytatem z arii Stolnika z opery Halka.