STRASZNY DWÓR
Stanisław Moniuszko przeszedł do historii jako „ojciec polskiej opery narodowej”. Choć wcale nie był pierwszym chronologicznie kompozytorem, który napisał operę polską, krytycy zgodnie uznali, że jego dzieła zawierają w sobie najwięcej elementów uznawanych za narodowe i najmocniej wpływają na poczucie polskiej tożsamości narodowej. Za taką właśnie operą, porównywaną do Mickiewiczowskiego Pana Tadeusza jest Straszny dwór.
Czteroaktowe dzieło powstało na początku lat 60. XIX wieku, kiedy Moniuszko mieszkał w Warszawie i pracował jako "dyrektor oper polskich" (tzn. dyrygent polskich oper) w Teatrze Wielkim. Okres, w którym Moniuszko tworzył Straszny dwór, należał do cięższych w historii Polski. Narastał opór wobec władzy zaborczej, coraz częściej ulicami Warszawy ciągnęły manifestacje, niektóre z nich brutalnie tłumione przez wojska carskie (najgłośniejszym zdarzeniem pod tym względem była manifestacja 27 lutego 1861 roku, w której zginęło pięć osób). Zaprowadzano represje, w ramach których wprowadzono stan wojenny, zamknięto kościoły, zakazano śpiewania polskich pieśni patriotycznych, a z Teatru Wielkiego, w którym pracował Moniuszko, zwolniono wielu artystów i zakazano wykonywania polskiego repertuaru. Kompozytor był w związku z tym tylko teoretycznie zatrudniony, w praktyce pozostawał bez zajęcia, pędząc życie w zawieszeniu. Nie mogąc pracować, przeniósł całą swoją aktywność na komponowanie w zaciszu domowym. Pracował wówczas nad operą Straszny dwór, którego premiera odbyła się w 1865 roku.
Bardzo długo utrzymywano, że Straszny dwór napisany został w reakcji na wybuch i upadek powstania styczniowego, kiedy to polskie społeczeństwo szczególnie potrzebowało pocieszenia. Przez długie lata porównywano postawę Moniuszki do tej, którą reprezentował Adam Mickiewicz, do wieszcza piszącego swe utwory „ku pokrzepieniu serc”. Zupełnie przypadkiem okazało się, że data powstania opery jest jednak inna niż się wszystkim wydawało przez lata, a okoliczności tej zmiany barwnie opisał Jerzy Waldorff na łamach „Polityki”.
„Pewnego dnia zimowego, ciemnego jak noc, do bramy Polskiego Wydawnictwa Muzycznego zadzwoniła w Krakowie zakwefiona listonoszka i… wręczywszy podejrzanie zwyczajną paczkę – zniknęła” – w ten uroczy sposób zaczął swój artykuł Jerzy Waldorff. Nie było może aż tak tajemniczo, ale rzeczywiście razu pewnego pojawiła się w PWM tajemnicza przesyłka, w której, jak się okazało po otwarciu, spoczywały trzy tomy oryginalnej partytury Strasznego dworu. Redaktorzy PWM wierzyć nie chcieli własnym oczom.
Wszystkim przecież znane były losy oryginału, wszystko dokładnie sprawdzono, wydając tę operę drukiem po raz pierwszy w 1937 roku. Wcześniej dyrygowano Dworem z rękopisów, wreszcie nakładem Towarzystwa Wydawniczego Muzyki Polskiej i dzięki dotacji z Funduszu Kultury Narodowej wydano partyturę opery. Prace trwały dwa lata, wzięli w niej udział: Zygmunt Latoszewski, Jerzy Lefeld, Henryk Opieński, Teodor Śledziński i przewodniczący, Kazimierz Sikorski. Za podstawę przyjęto wyciągi fortepianowe, rękopis partytury bez głosów wokalnych, posłużono się także partyturą orkiestrową Mazura (również bez głosów wokalnych), ręcznymi odpisami partytur i uzupełnieniem chóralnych partii Mazura wykonanym w 1871 roku. Po sporządzeniu i wydaniu pełnej partytury dzieła, materiały, z których korzystano, odesłano, skąd przybyły.
Traf chciał, że partytura orkiestrowa, wypożyczona z Krakowa, zaginęła po drodze. Potem przyszła druga wojna światowa, po wojnie nie wznowiono działalności Towarzystwa Wydawniczego, a akta rękopisu znalazły się w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego z tą jedną różnicą, że już bez rękopisu, po którym ślad zaginął. „Sprawa tym poważniejsza, iż opierając się na krakowskim manuskrypcie, znakomity muzykolog prof. Zdzisław Jachimecki podał w swej monografii poświęconej Moniuszce, co następuje: «Prace nad instrumentacją dzieła (Strasznego dworu) zaczął Moniuszko dn. 4 czerwca 1864 roku»” – ciągnie dalej Waldorff.
Ukonstytuowawszy swój byt Polskie Wydawnictwo Muzyczne, powojenny spadkobierca schedy po Towarzystwie Wydawniczym, rozesłało w eter odezwę w sprawie poszukiwań Moniuszkowskich rękopisów. Jak można się spodziewać, wspomniana wcześniej tajemna paczka była odpowiedzią właśnie na tę odezwę. Ale, rzecz smutna, nadesłany rękopis nie był tym, którego poszukiwano. Rzecz z kolei sensacyjna – okazał się być tym, na który w najśmielszych snach nie spodziewano się kiedykolwiek natrafić! Data widniejąca na karcie tytułowej różniła się znacznie od materiałów, na których w latach 30. pracowano: 9 stycznia 1863. Był to w rzeczywistości rękopis warszawskiego kopisty Lehnharda z dopisanym czerwonym atramentem i ręką Moniuszki librettem. Ale to nie koniec sensacji.
Na kopercie jako nadawca figurował A. Pieszko z Pruszkowa. Gdy redaktorzy „Ruchu Muzycznego” rzucili się skontaktować z nadawcą, okazało się, że adres jest fikcyjny i żaden Pieszko nigdy w Pruszkowie nie mieszkał. Przekazano egzemplarz do ekspertyzy, którą zajął się Andrzej Spóz, kustosz Archiwum Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego. Analizy zatartych dedykacji i wyblakłych pieczęci wyjaśniły pochodzenie rękopisu i pozwoliły datować go na rok 1897. Co pokazała ta historia rodem z powieści szpiegowskiej? Tłumaczył Jerzy Waldorff:
„Na szkicu fortepianowym widnieje jak byk, niepojęte dlaczego przeoczona data 1861–1862, zaś świeżo odnalezioną kopię zorkiestrowanej całości ukończył przepisywacz w styczniu 1863 roku. Pełna więc praca nad arcydziełem trwała […] najprawdopodobniej od wiosny 1861 roku do jesieni 1862, czyli przez półtora roku”.
Andrzej Spóz podjął się później dokładniejszych badań nad Strasznym dworem, które potwierdziły, że opera została napisana dużo wcześniej, zanim powstanie styczniowe wybuchło i zanim twórca zdołał pomyśleć o spełnieniu roli pokrzepiciela narodu. Dokładne ustalenie dat sprawiło, że wiele wcześniejszych twierdzeń straciło swoją aktualność:
"Dzieło to miało bowiem stać się bieżących klęsk pocieszycielką […]. Co stało się przyczyną, że opera komiczna, odłożona na bok ze względu na swoją nieaktualną w okresie walki treść, u schyłku powstania, którego losy były już wtedy całkowicie przesądzone, w warunkach zupełnej depresji całego narodu, zapaliła na nowo wyobraźnię kompozytora? […] Żeby zrozumieć dziwne na pierwszy rzut oka motywy kierujące kompozytorem, trzeba sobie przypomnieć, że był on jako twórca w silnym stopniu obdarzony poczuciem odpowiedzialności wobec społeczeństwa".
W zamian należało przyjąć nieco inną linię interpretacji, którą wyznaczyły najświeższe badania:
"Fakt wcześniejszego, niż zwykło się sądzić, ukończenia najwybitniejszego dzieła scenicznego Moniuszki nie podważa powszechnie uznanego poglądu, że kompozytor operą tą pragnął podtrzymać ducha polskości w ciemiężonym narodzie. Różnica polega jedynie na tym, iż inspiracją dla kompozytora nie było powstanie styczniowe, lecz ogólna atmosfera życia politycznego na początku lat sześćdziesiątych oraz wypadki polityczne w Warszawie, poprzedzające wybuch powstania".
Straszny dwór opowiada historię braci, Stefana i Zbigniewa, którzy po powrocie z wojny postanawiają osiąść na roli i nigdy się nie żenić. Wybierają się za to z wizytą do Miecznika, dawnego przyjaciela rodziny. Słysząc te słowa mająca wobec nich plan matrymonialny ciotka chłopaków, Cześnikowa, postanawia uciec się do podstępu i opowiada młodym, że dwór Miecznika jest przeklęty i skrywa w sobie mroczną tajemnicę. Zbigniew ze Stefanem odwiedzają jednak Miecznika, ojca dwóch powabnych córek, Hanny i Jadwigi. Cześnikowa w międzyczasie wspomina gospodarzowi, że zjawią się niebawem u niego niezwykle trwożliwi młodzieńcy. Dziewczęta chcą spłatać im figla i gdy ci na noc kładą się spać w wieży, chowają się za portretami prababek, udając zjawy. Służącego paniczów, Macieja, straszy też Skołuba, śpiewając mu arię o starym zegarze. Choć noc była ciężka, młodzieńcy czują, że ich śluby kawalerskie niebawem zostaną przerwane. Przyznają się w końcu do miłości, która rozpaliła ich na widok Hanny i Jadwigi i w finale wszyscy świętują zaręczyny obu młodych par. Na jaw wychodzi też intryga Cześnikowej, a Miecznik wyjaśnia prawdziwe znaczenie określenia „straszny dwór” jako miejsca, w którym zawsze mieszkały najpiękniejsze dziewczęta i „znikali” w nim z miłości najlepsi kandydaci do ręki.
W Strasznym dworze skorzystał Moniuszko z bogatego arsenału narodowych symboli i elementów polskiej kultury. Znajdziemy tam więc tańce narodowe (Mazur), znaną piosenkę myśliwską Pojedziemy na łów, zwyczaje wróżenia z wosku, kulig, szlacheckie kontusze i wykładnię etosu rycerskiego, a także treści żywo przypominające Pana Tadeusza Mickiewicza – stary zegar, który wygrywa melodię polonezową, szlachecki dwór modrzewiowy z jego zacnymi mieszkańcami czy opowieść o polowaniu. Nic dziwnego, że entuzjastyczna reakcja publiczności po premierowym spektaklu Strasznego dworu 28 września 1865 roku ściągnęła na to dzieło uwagę cenzury. Urząd zareagował bardzo szybko i po trzecim spektaklu tytuł zdjęto z afisza. Oficjalnym powodem było zbyt duże podobieństwo kostiumów żołnierzy do mundurów polskich legionistów, ale treści patriotycznych, które raziły urzędników, było znacznie więcej.
W późniejszym czasie, aż do wybuchu pierwszej wojny światowej opera funkcjonowała z ocenzurowanym tekstem. Największe i najbardziej znaczące zmiany dotknęły tekstu polonezowej arii Miecznika, która w oryginale zawierała m.in. słowa:
"Musi cnót posiadać wiele,
Kochać Boga, kochać bratni lud,
Tęgo krzesać w karabelę,
Grzmieć z gwintówki gdyby z nut!
Mieć w miłości kraj ojczysty,
Być odważnym jako lew,
Dla swej ziemi macierzystej
Na skinienie oddać krew!
Niech mu będzie chęć nieznana
Lżyć obyczaj stary swój,
Niech kontusza i żupana
Nie zamienia w obcy strój.
Kto nie przyjdzie w sercu taki,
Kto za fraczek oddał pas,
W domu tym na koperczaki
Nadaremnie straci czas!"
Została natomiast zamieniona na tekst o bardziej neutralnej wymowie:
"Musi cnót posiadać wiele,
Kochać Boga, kochać lud,
Znać żywota święte cele,
Umieć znosić pracy trud.
Dotrzymywać słowa wiernie,
Strzec płochości, strzec się zdrad;
Czy przez kwiaty, czy przez ciernie,
Prostą drogą bieżyć w świat.
Niech mu będzie chęć nieznana
Samolubstwu hołdy nieść,
Niech w nim słudzy wielbią pana,
Niech posiada bratnią cześć.
Kto nie przyjdzie w sercu taki,
Kto poczuwa się do skaz,
W domu tym na koperczaki
Nadaremnie straci czas!"
Z czasem przywrócony został oryginalny tekst libretta, ale niezależnie od wprowadzanych zmian i starań cenzury, by usunąć Straszny dwór z historii polskiej opery, dzieło utrzymało swój status najwybitniejszego dzieła operowego w całej muzyce polskiej.