15 grudnia 2018
Moniuszko '2019
Tegoroczny grudzień jest dla wszystkich w ten czy inny sposób związanych ze „sprawą Moniuszki”, także tych tylko się jej przyglądających, czasem, który ładnie określa fraza „u progu”. Jeszcze w ten gościnny dom moniuszkowski nie weszliśmy, ale, pięknie ubrani i w odświętnym nastroju, już przez otwarte drzwi widzimy co nieco, jak tam w środku jest, a trzymane w dłoni zaproszenie zapowiada atrakcje i ciekawostki, z których część być może nawet sami organizujemy.
Przygotowania do Roku Moniuszki są w pełnym rozpędzie od wielu już miesięcy. Biuro ds. obchodów rocznicy pod pieczą Pełnomocnika Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego ds. organizacji obchodów, Waldemara Dąbrowskiego, jest na stałych łączach z ośrodkami w całej Polsce i poza jej granicami; koordynatorzy regionalny, odpowiedzialni za wydarzenia w danej części naszego kraju, współtworzą – imponującą dość – mapę projektów, które mają wszelką szansę przyciągnąć szeroką uwagę i w istotny sposób przysłużyć się panu Moniuszce z jednej, a mniej lub bardziej lokalnej społeczności z drugiej strony.
Otwierając bowiem owe drzwi do Roku Moniuszki zadajemy sobie wszyscy fundamentalne pytanie: jakie jest miejsce dziedzictwa moniuszkowskiego w naszym współczesnym świecie? Jakie miejsce my sami chcemy mu przyznać? Czy dziś, w XXI wieku, czasie niewiarygodnego boomu technologicznego i hiperkonsumpcjonizmu, gdy kolejni giganci wszelkiego biznesu prześcigają się w ofertach powszechnie dostępnej, kusząco płytkiej rozrywki, a preferowanym towarzystwem przy kawiarnianym stoliku czy nawet na tzw. „imprezach” staje się coraz powszechniej telefon komórkowy, potrafimy jeszcze wygospodarować miejsce dla twórcy, który na pierwszym miejscu stawiał fundamentalne wartości etyczne, szlachetną prostotę i głęboką, sensowną refleksję…? Człowieka, który jako dyrektor opery, pedagog i społecznik w całej pełni realizował etos obywatelski i ponad wszystko wynosił walor szczęśliwego życia rodzinnego…?
Kogo dziś interesuje Moniuszko? Kto chce go słuchać, kto chce wiedzieć o nim coś więcej, niż to, że skomponował Straszny dwór i Halkę (nie mówię o wiedzy na temat treści!), a, i jeszcze Prząśniczkę? Kto z młodzieży wpadnie na to, że dobrą rozrywką może być lekki, dowcipny, osadzony w XIX-wiecznej Warszawie Flis? Kto odnajdzie ciętą, szalenie wciąż aktualną krytykę społeczną w Hrabinie? Który rodzic zechce puszczać swojemu dziecku Dziada i babę – zamiast piosenek z Teletubisiów?
Przestępując ten magiczny, kalendarzowy próg, pamiętajmy przede wszystkim, że to, czy Stanisław Moniuszko, jeden z najważniejszych kompozytorów w historii polskiej muzyki, jedna z najważniejszych postaci naszej kultury, odejdzie w zapomnienie, czy w zasłużony sposób będzie coraz wyraźniej obecny w zbiorowej świadomości, zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Nie tylko od władz, dyrektorów instytucji kultury, nauczycieli, animatorów życia kulturalnego – ale od każdego z nas z osobna. Od rodzica, który przekaże najbardziej choćby podstawowe informacje (nawet samemu najpierw je uzupełniając!) swojemu dziecku, od każdej osoby w dowolnym wieku, która przy jakiejś okazji wybierze „chwilę z Moniuszką” zamiast kino czy serial w telewizji. I nie chodzi tu o ideologię, idealizm czy pospolite społeczne ruszenie. Chodzi o frajdę z poznawania i propagowania znakomitej muzyki, która posiada całe mnóstwo uroku, wdzięku i humoru, która potrafi w rzeczywisty sposób wzruszyć i której smakowanie może stać się (nieoczekiwanie?) świetnym sposobem spędzenia czasu.
Uczyńmy z Roku Moniuszki nasze wspólne święto. Efekty mogą nas wszystkich zaskoczyć :-)
Agnieszka Kłopocka